Kristin Hannah "Wielka samotność"

Powracam do pisania na blogu z powieścią, która sama mnie wybrała, można tak powiedzieć. Będąc na krótki urlopie w Polsce, odwiedziłam jeden z popularnych sklepów dyskontowych i tradycyjnie zaglądnęłam do kącika książkowego.
Widząc książkę autorki, której wcześniejsza powieść wywarła na mnie ogromne wrażenie, kupiłam "Wielką samotność", która okazała się właściwie nowością.

Historia rodziny trzynastoletniej Leni, naznaczona piętnem wojny w Wietnamie, która szuka swojego miejsca w Stanach Zjednoczonych. Ojciec, który nie potrafi przyznać się sam przed sobą do tego, iż cierpi na zespół stresu pourazowego, w efekcie niszczy tym swoją rodzinę, małżeństwo i relacje z córką. 

Rodzina Allbright'ów wędrując po Stanach, dziedziczy ziemię na Alasce i tam rodzice Leni postanawiają się osiedlić. Trafiając do największego stanu USA, Ernt, Cora i Leni nie są zupełnie przygotowani na to co ich czeka. Miłość, brutalność, śmierć naprzemiennie przeplatają się w życiu bohaterów, ukazując nieporadność rodziców Leni.  Łatwo można dostrzec, że relacja jaka łączy Ernta i Corę niesie za sobą znamiona chorej miłości, która godzi się na przemoc i zostaje przerwana w momencie, gdy ta przemoc fizyczna dosięga dziecka. 

Czytając najnowszą powieść K. Hannah, po raz kolejny dostrzegam kunszt pisarki i tą cudowną umiejętność opisywania sytuacji, trudnych emocji i wydarzeń, w takich sposób, który nie odstrasza czytelnika. Wczytując się w losy bohaterów, zżywamy  się  z nimi i żyjemy ich historiami w ciągu dnia. Autorka dokonała tego tutaj kolejny już raz, w "Słowiku", który opowiadał historię zupełnie  o czymś innym, także widać, jak każdy problemy danej epoki można wpleść w historie ludzkie.

W ciągu tych kilku dni, gdy czytałam "Wielką samotność" zakochałam się w Alasce autorki, te wszystkie opisy przyrody, opisy zjawisk atmosferyczny, cyklu pór roku, który nadawał bieg życiu osadników. Te wszystkie przedstawione obrazy, były tak mocno realistyczne, opisane w sposób, dzięki któremu, ja-osoba, która nigdy na Alasce nie była, widziałam oczami wyobraźni. 

Kończąc dochodzę do wniosku, że istnieją pisarze, na których nigdy się nie zawiedziemy.

Bardzo serdecznie polecam!

Róża




Komentarze

Popularne posty